ROZMOWA Z JULIĄ STAWIŃSKĄ:
Simona Stolicka: Jula, jak zwykle dzisiaj widziałam Cię uśmiechniętą - jak się czujesz?
Julia Stawińska: Ach dziękuję czuję się świetnie!
Przy naszym poprzednim spotkaniu przyznałaś, że nie możesz usiedzieć dłużej niż 2 miesiące w jednym miejscu. Czy już Cię gdzieś „nosi”?
Tak, tak przyznaję się - nie mogę usiedzieć! Już za miesiąc lecę do Kapsztadu - do Afryki.
Wow! Nie miała to być Australia i Japonia?
Tak, troszeczkę moje plany uległy zmianie - miałam tam lecieć, ale już tam byłam i stwierdziłam, że jeszcze kiedyś będę miała okazję żeby tam polecieć. Jednak Japonia tak nie do końca mnie przekonywała i moi znajomi, którzy wrócili właśnie z Kapsztadu byli zachwyceni, bardzo mi polecali to miejsce i na miesiąc przed wyjazdem zmieniłam destynację i teraz już tylko Afryka. Mogę coś jeszcze dodać?
Jasne!
Nawiązując do tego, że cały czas mnie gdzieś nosi - to prawda. Nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu i jak za długo jestem w Polsce, czy nawet we Wrocławiu to mam taką ochotę gdzieś wyjechać, być w innym środowisku, poznać nowych ludzi i zmierzyć się z jakąś przygodą. Wydaje mi się, że potrzebuję podróży, bo potrzebuję tej adrenalinki, a siedzenie w jednym miejscu mi tego nie zapewnia i szybko się nudzę. Podróże to bardzo duże urozmaicenie mojego życia.
A masz w planach jeszcze jakąś inną, ciekawą podróż?
Narazie lecę do Afryki, ale jestem bardzo podekscytowana i tam spotkam się z różnicami kulturowymi i jeszcze będę mieszkać w rodzinie goszczącej. Jadę tam oczywiście na kurs z EF i dzięki temu będę miała możliwość nauki języka i być w międzynarodowym środowisku. Już nie mogę się doczekać ile osób z całego świata tam poznam. Już czytałam o Kapsztadzie i dowiadywałam się o historii i już się cieszę jak będę na safari i zobaczę słonie, lwy na żywo i to jest coś niesamowitego! A ta pogoda jaka tam będzie - piękna!
Masz przyjaciół zza granicy, których poznałaś na wyjazdach i masz z nimi kontakt do dziś?
Mam wielu znajomych na całym świcie i jestem tego pewna, że jakbym leciała, np. do Ameryki Południowej, bo tam mam wielu znajomych to każdy by mi pomógł i ugościł. Jeśli bym była w tych miejscach gdzie oni są, to bym się z nimi zobaczyła. Tak samo te osoby mogą liczyć na mnie. Jeśli by chcieli przyjechać do Polski ja też im pomogę i mogą na mnie liczyć.
Od jak dawna interesujesz się podróżami?
Podróżami interesuję się od małego, wszystko się zaczęło dzięki mojej mamie. Ona jak była młoda była bardzo związana z podróżami, pracowała w biurze podróży, studiowała romanistykę i mieszkała w różnych miejscach. Po niej to odziedziczyłam i jak byłam młodsza to jeździłyśmy zawsze wszędzie razem. Mama nigdy się nie bała mnie zabierać, bo czasami tak jest, że kobieta boi się podróżować sama z 6 latkiem. Podziwiam ją! Po niej odziedziczyłam odwagę i nawet sama mi nigdy nie robiła problemów jak chciałam gdzieś jechać, wręcz mnie „pchała” i za to jej dziękuję.
Ile miałaś lat jak zdecydowałaś się na pierwszy wyjazd „w pojedynkę”?
Mój pierwszy samotny wyjazd to wymiana w liceum do Hiszpanii, dokładnie w pierwszej liceum. To było zorganizowane przez szkołę, ale mieszkałam w rodzinie goszczącej sama u Hiszpanki Andrei i to było takie zmierzenie się z samodzielnością za granicą. A wyjazd, który zorganizowałam całkowicie sama od A do Z, czyli znalazłam bilety, znalazłam spanie itd, był w 2 liceum i wtedy z koleżanką kupiłyśmy bilety do Paryża, spontanicznie na lekcji wf-u.
Z czym wiążesz swoją przyszłość? Z podróżami?
Na swoją przyszłość mam 2 plany. Pierwszy to jest „plan A”, a drugi to jest „plan B”. Ten pierwszy plan to jest dostanie się do linii lotniczych Emirates, a jeśli nie tych to jakichś dobrych kontynentalnych linii, które dadzą mi możliwość podróżowania w najdalsze zakątki świata. Jeżeli mi się nie uda - CHOCIAŻ WIERZĘ, ŻE UDA to moim drugim planem będzie kontynuowanie tego czego uczę się na studiach - może praca w agencji reklamowej, ale szczerze mówiąc mam wiele pomysłów i planów na minutę i ciężko mi myśleć o przyszłości. Żyję tym najbliższym czasem, ale planuję, np. wakacje. Latanie w Emirates, to nie jest mój plan, tylko marzenie. A co będzie to życie pokaże - co będzie to będzie!
Rodzina bardzo tęskni jak tak na długo wyjeżdżasz, czy już się przyzwyczaili?
Rodzinka tęskni, ale oni mnie nie ograniczają. Chcą żebym spełniała swoje marzenia i wiedzą, że kocham to co robię. I nie zabraniają mi wyjeżdżać, bo wiedzą że to nie ma sensu i wiedzą , że byłabym wtedy nieszczęśliwa. Podchodzą do tego tak, że czas rozstania nadchodzi, ale i tak co jakiś czas wracam i wiadomo, że nie opuszczam ich na stałe. Bardziej ja panikuję, że będę tęsknić, np. jak wyjeżdżałam do Turcji to miesiąc przed im płakałam, że będę tęsknić. To oni mi mówili: „przestań, przecież wrócisz”.
Skoro lubisz podróże, to co z tym Erasmusem?
Oczywiście już planuję i biorę się za to! Terminy mnie gonią, żeby się zgłosić. A planuję Erasmusa, bo to by było kolejne sprawdzenie samej siebie i mieszkanie w innym kraju, więc super! Nie wiem jeszcze gdzie, ale pojadę tam! Mogę też studiować w języku angielskim i w międzynarodowym środowisku, a to jest to co ja UWIELBIAM!
Jakie jest Twoje motto, którym się kierujesz w życiu?
Moje motto to „live life to the fullest”, bo nie wiadomo czy życie będzie długie i trzeba wykorzystać każdą okazję, która nam się nadarza do samorealizacji i do szczęścia. Za dużo się nie zastanawiać, nie analizować. Uważam, że trzeba żyć pełnią życia i przede wszystkim nie żałować - „co się stało to się nie odstanie”.
Co najbardziej cenisz w podróżach?
Cenię możliwość sprawdzenia swojej samodzielności. Mi po takich wyjazdach podnosi się moja samoocena, bo ja mam taki problem z tym. Jestem osobą zakompleksioną. Zawsze stawiam sobie wyzwanie i jeżeli tego nie spełnię, np. przez moje lenistwo to potem strasznie jestem zła i krytyczna w stosunku do siebie. W podróży cenię to, że liczę tylko na siebie i ewentualnie dobroć innych ludzi.
Czego Cię to wszystko nauczyło?
To wszystko nauczyło mnie, że mimo tego, że jestem osobą nieogarniętą ze swoim życiem, mam mętlik w głowie, to będąc za granicą sobie radzę. Miałam bardzo dużo komicznych, dziwnych i przerażających sytuacji, w których dałam radę i zawsze wychodziłam z tych wszystkich opresji. Nauczyłam się też tolerancji i empatii. Trzeba mieć wrażliwość, żeby odbierać inną kulturę, a nie jechać z myślą: „pooglądam sobie i jestem na wakacjach. Zawsze wynoszę coś z podróży.
Jakie wartości cenisz w sobie i jakbyś mogła opisać siebie w 3 słowach, to jakie by te słowa były?
Otwarta, nierozgarnięta czasami, ale nie życiowo tylko tak sama ze sobą: dwie Julki - jedna to taka uśmiechnięta i otwarta jak wiesz, a druga to taka czasami sierota nierozgarnięta, która o wszystkim ciągle zapomina i wszystko gubi. Lubię się pośmiać i jestem pozytywnie kopnięta! A trzy wartości to: wrażliwość - czasami jest to wada, a czasami zaleta. Jestem nadwrażliwa i dużo rzeczy po mnie nie spływa i przeżywam wiele. Zawsze tak było i zawsze będzie. Jestem panikarą i działam pod wpływem emocji, ale z tym walczę! Jestem bardzo pozytywna i patrzę na życie pozytywnie, ciesząc się z tych małych rzeczy, bo te negatywne każdy w życiu ma i nie możemy się nimi przejmować! trzeba energię przenosić na pozytywy!
Jula, pracowało mi się z Tobą bardzo dobrze i mogę śmiało powiedzieć, że jesteś motywatorem dla innych i przykładem odwagi, osoby która walczy o swoje spełniając marzenia. Dziękuję ci za to!
Rozmowę przeprowadziła Simona Stolicka z Julią Stawińską
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
5 RZECZY KTÓRYCH NIE WIECIE O JULII STAWIŃSKIEJ:
- Jej największym marzeniem jest praca związana z jej pasją - podróżami dookoła świata. Chce pracować jako stewardessa w liniach lotniczych Emirates.
- Ma tatuaż zrobiony spontanicznie w Singapurze i nie jest to nic związanego z tym miejscem, tylko z jej „podróżniczą miłością” czyli Australią. Przedstawia operę w Sydney.
- Julia jest osobą, która „nie może usiedzieć” w jednym miejscu, jest uzależniona od podróżowania i już ją nosi żeby gdzieś jechać, stąd plany na kolejną podróż już w styczniu - tym razem do Kapsztadu.
- Julia najczęściej z nas bywa w dziekanacie, bo mimo jej odwagi i rozsądku często gubi portfel z legitymacją - co jest urocze, że do tego się przyznaje, bo tak naprawdę nikt by o niej nigdy nie powiedział, że czasami myśli o niebieskich migdałach i nie przejmuje się gdzie zostawia konkretne rzeczy.
- Jedna z nielicznych osób, która często powtarza bardzo mądre zdanie, swoje własne zdanie, które każdy z nas powinien zapamiętać:
„Po co się skupiać na negatywach - jak każdy je w swoim życiu ma. Warto doceniać i szanować same pozytywne chwile i momenty.”
Komentarze
Prześlij komentarz